Dziś postanowiliśmy przetestować przepis z książki, którą podobno po ostatnich świętach ma w swojej biblioteczce milion Polaków. Pascal kontra Okrasa, Okrasa kontra Pascal :) Wybór padł na zupę autorstwa Pascala, ale obiecujemy, ze i Okrasa zostanie przetestowany. Postanowiliśmy trochę zaryzykować, bo zarówno Gosia jak i nasz honorowy tester nie lubią gotowanej marchwi. Jakieś traumy z przedszkola, czy coś :) I co z tego wyszło? Coś bardzo pomarańczowego!
Do zrobienia zupy będziecie potrzebowali:

– 1kg marchwi
– 100g masła
– 2 duże cebule
– 1 pomarańcza
– 4cm imbiru
– 2l bulionu drobiowego
– kilka kromek białego chleba

– pół pęczka kolendry
– świeżo mielony pieprz
– sól świeżo mielona
– 2 szczypty kminku
– 150g śmietany 30%
– 5 łyżek oliwy z oliwek
- W garnku rozgrzej 2 łyżki oliwy i 60 g masła. Pokrój cebulę, wrzuć ją do garnka i podsmażaj do zeszklenia. Marchew pokrój na półtalarki, korzeń imbiru obierz i zetrzyj na tarce – wszystko dodaj do cebuli i podsmażaj. Pascal poleca dodać dwie szczypty kminku, ale my napiszemy – dodaj po prostu pół łyżeczki. I czy ktoś może nam odpowiedzieć na pytanie – ile to jest szczypta?
- Zetrzyj skórkę pomarańczy a następnie wyciśnij z niej sok i dodaj wszystko do garnka. Całość zalej bulionem. W skrajnej sytuacji użyj kostki, choć my nie polecamy takiego rozwiązania. Gosia zawsze ma swój bulion, który czeka zamrożony na takie okazje. W tym przypadku użyliśmy jakieś 1,5 litra, bo tylko tyle mieliśmy i naszym zdaniem gęstość była idealna.
- Pascal mówi – gotuj 15 minut, my mówimy – gotuj conajmniej 25. Może Pascal dysponował jakąś zmodyfikowaną marchewką, bo nasza, po 15 minutach była twarda i nijak nie dałaby się zmiksować.
- Kiedy marchew jest miękka – zblenduj, dodaj 150 g śmietany i zagotuj jeszcze raz. Dopraw do smaku solą i pieprzem. Teraz jeszcze tylko grzanki i gotowe.
- Z chleba odkrój skórki i pokrój go w kostkę. Na patelni rozgrzej 3 łyżki oliwy i 40 g masła i smaż chleb do momentu, aż będzie chrupiący. Dodaj kolendrę i sól, a następnie wymieszaj.
- Gorącą zupę posyp grzankami. Smacznego!
Naszym zdaniem zupa jest wyśmienita. Niczego jej nie brakuje i na pewno zostanie z nami na dłużej. Skoro nawet te, co to podobno marchewki gotowanej nie znoszą zajadały się z lubością i chwaliły to znaczy, że przynajmniej za ten przepis należy się Pascalowi Brodnickiemu chapeau bas.
Co ciekawe – zupa wcale jakoś szczególnie nie smakuje marchewką. Nasi testerzy mieli problem ze zgadnięciem głównego składnika. Zdecydowanie wyczuwalne są pomarańcze i imbir, marchew nie dominuje.
Zupa jest bardzo treściwa i spokojnie może służyć jako obiad. Dobrze rozgrzewa i jest idealnym pomysłem na zimowe, mroźne dni.
Jeśli chodzi o wykonanie – nie powinno ono nastręczać trudności. Zupę robi się dość szybko i nie wymaga ona posiadania żadnych wyjątkowych umiejętności.
Koszty:
Mmmm…wyśmienita;)
Miałam okazję spróbować ;)
„bynajmniej” to nie to samo co „przynajmniej” – autorom strony radzę wyrzucić ze swojego słownika, bo nie rozumieją ich znaczenia
Serdecznie dziękujemy za zwrócenie uwagi. W ferworze gotowania czasem zapominamy o poprawnej polszczyźnie:) Nasze kubki smakowe po prostu odbierają nieco władzy kubkom mózgowym. Obiecujemy poprawę, choć podkreślamy – nie o słowa nam chodzi, a o smaki. A te nie potrzebują słów. Bynajmniej!